Czy pies to wilk? - czyli różne rady, które być może pozwolą nam lepiej rozumieć psa
i lepiej się nim opiekować
i lepiej się nim opiekować
Czy pies to wilk - czym karmić psa?
Badania nad genomem psa pozwoliły zidentyfikować zmiany genetyczne, które doprowadziły do przemiany wilka w najlepszego przyjaciela człowieka
Jak pisze redaktorka pisma Nature, Ewen Callaway - dzięki badaniom naukowym z 2013 roku, psy zyskały mocne alibi dla tego, co lubią robić najbardziej - wyczekiwania na jakiś kąsek z naszego stołu. Okazuje się, że w procesie udomowienia psy zyskały zdolność przyswajania pożywienia bogatego w skrobię - takiego, jakim żywią się ich właściciele. W przeciwieństwie do ich drapieżnych kuzynów – wilków, psy posiadają geny pozwalające im wydajnie trawić skrobię. Kerstin Lindblad-Toh, genetyk z Uniwersytetu w Uppsali, która była liderem tych badań stawia tezę, że udomowienie nastąpiło wskutek przebywania wilków wokół ludzkich osad. „Jest oczywiście możliwe, że udomowienie nastąpiło dlatego, że ludzie łapali i oswajali wilcze szczenięta. Jednak odkąd ludzie zaczęli się zajmować rolnictwem, pożywianie się na ludzkich wysypiskach stało się dla wilków bardzo atrakcyjne.” Naukowcy zajmujący się problemem udomowienia psa są raczej zgodni, że wszystkie współczesne psy, od beagle do border collie, są potomkami wilków – bardziej uspołecznionymi i mniej agresywnymi. Wciąż nie znamy jednak czasu ani miejsca, gdzie po raz pierwszy nastąpiło udomowienie. Najstarszą niekwestionowaną skamieniałością należącą do psa (Canis lupus familiaris), jest kość żuchwy datowana na 14 700 lat, jednak liczne są znaleziska datowane na 35 tys. lat, szczątków przypominających psy. Badania genetyczne wskazują, że przodkowie współczesnych psów dzielą się na dwie populacje, z których jedna dała początek psom wschodnioazjatyckim, a druga psom europejskim, afrykańskim i tym z obszaru południowej i centralnej Azji. Naukowcy nie są zgodni co do tego, kiedy ten podział nastąpił, ani czy psy zostały udomowione raz, czy więcej razy. Wielu badaczy uważa, że udomowienie nie było zjawiskiem jednorazowym, i że nawet po udomowieniu psy dalej sporadycznie krzyżowały się z dzikimi wilkami. Lindblad-Toh i jej zespół porównanali genomy 12 wilków oraz 60 psów zaliczanych do 14 ras i stworzyli katalog zmian genetycznych, które prawdopodobnie miały znaczenie dla procesu udomowienia. Zidentyfikowali oni 36 regionów w genomie psa, które są inne niż u wilków, a nie różnią się pomiędzy różnymi rasami psów. 19 spośród tych regionów DNA zawiera geny związane z rozwojem mózgu. Lepsze zbadanie funkcji tych genów może wyjaśnić, dlaczego psy są bardziej przyjazne od wilków - mówi Lindblat-Toh. Nieoczekiwanie okazało się, że wśród genów, które odróżniają wilki od psów są również takie, które pozwalają psom trawić skrobię i tłuszcze. Dalsze badania wykazały, że te zmiany genetyczne pozwalają psom trawić skrobię do cukrów prostych i przyswajać je lepiej, niż potrafią to robić ściśle mięsożerne wilki. Gatunek ludzki również ewoluował w kierunku wydajniejszego trawienia skrobii. Lindblad-Toh sugeruje, że rozwój rolnictwa na Bliskim Wschodzie, poczynając od ok. 10 tys. lat wstecz, przyczynił się do adaptacji obydwu gatunków - człowieka i psa - do nowej diety. „To uderzający przykład ewolucji równoległej. To naprawdę pokazuje, że ludzie i psy ewoluowali wspólnie, aby móc korzystać z pożywienia bogatego w skrobię”. Co prawda inni badacze zwracają uwagę, że najstarsze skamieniałe szczątki psów pochodzą z czasów znacznie wcześniejszych, niż rozkwit rolnictwa. Jednak badania Lindblad-Toh z całą pewnością stanowią dowód, że nie powinniśmy karmić psów tak, jakby były wilkami. Zresztą od dawna tak robimy - karmimy psy karmą bogatą w węglowodany i ubogą w białko, w porównaniu z czystym mięsem. Również inny genetyk, Robert Wayne pracujący na Uniwersytecie Kalifornijskim, mówi: każdego dnia dostaję maile od właścicieli psów, którzy pytają, czy powinni je karmić tak, jakby były wilkami? Moim zdaniem to badanie przynosi jasną odpowiedź, która brzmi: „nie”! JAK ZOSTAWIAMY PIESKA W DOMU Agnieszka Korolczuk Podstawa to zrozumienie, że nie możemy zrobić tego bez przygotowania. Proces przygotowujący musi potrwać jakiś czas. Zaczynamy dając smaczek lub jakiś naturalny gryzak typu uszko suszone, kong wypełniony pastą specjalną lub przysmakami... coś co psa zajmie na chwilę i jakby odwróci jego uwagę od tego, że wychodzimy... A zatem: dajemy, czekamy za drzwiami i po np. kilku minutach, wracamy do psa. Witamy go wesoło, chwalimy, dajemy przysmak w nagrodę. Dajemy tym komunikat, że jesteśmy zadowoloni z jego zachowania. Powtarzamy czynność przez kilka dni a nawet kilka razy dziennie... Zawsze smaczek, wyjście, kilka minut samotności, powrót z nagrodą... Stopniowo wydłużamy czas naszej nieobecności... Caly proces trwa nawet kilka tygodni, bo musimy w psie wyrobić schemat: Przysmak > Żuję i mam super zajęcie > Pani wraca i znów NAGRODA. Opłaca mi się to :) Pies musi kojarzyć nasze wyjście z czymś przyjemnym. Pies nie ma na dłuższą metę poczucia czasu i nie kojarzy do końca czy nie ma nas 5 minut czy 5 godzin... Tylko musimy wyrobić w psie nawyk, że każde nasze wyjście to coś fajnego i zaraz znów będziemy razem z nim dając ponownie coś fajnego. Tego się uczy psy od szczeniaka i zaczyna się od pół minuty i stopniowo wydłuża. Pies, który zawsze był z kimś i zostaje nagle sam, wpada w panikę. Czuje się niepewnie i próbuje się uspokoić. Najbardziej naturalną formą uspokojenia się przez psa jest jego potrzeba gryzienia, takiego żucia czegoś... To psa wycisza. Dlatego kiedy wychodzimy, musimy pamiętać, aby dać psu coś co go zajmie i zabezpieczy jego potrzebę wyciszenia poprzez żucie. Kiedy pies nagle zostaje sam i czuje się niekomfortowo, uspokaja siebie tym gryzieniem, żuciem. Jeśli nie przekierujemy jego uwagi na coś innego, oznacza to zniszczenia w domu, może dojść jeszcze psie wycie. Tak powstaje u psa lęk separacyjny. Niestety. Zawsze przed wyjściem weźmy psa też na spacer, na którym się zmęczy... Nie musi to być tylko bieganie... Dajmy psu pracować nosem... Retrievery kochają węszyć. Niech pies obwącha inny niż zazwyczaj trawnik czy drzewo.Zmieniajmy, urozmaicajmy miejsca spaceru, aby dostarczać psu nowych bodźców węchowych. Zróbmy sobie 2-3 różniące się trasy i przeplatajmy je - wtedy prawie zawsze pies powęszy sobie w czymś nowym... Na spacerach poza bodźcami węchowymi zmęczmy także głowę psa... Rzucajmy fresbee, uczmy aportowania, bawmy się w szukanie: nas, piłki, patyka... Prowadźmy trening posłuszeństwa... Zmuśmy psa do pracy głową... Tak postępujemy w przestrzeni otwartej wtedy, kiedy mamy z pieskiem wyuczone już posłuszeństwo i komendę DO MNIE. Zabawy opisane wyżej można też dostosować do przepracowania w domu. Po takim spacerze/zabawie (który może trwać nawet zaledwie 30-40 minut) jak już dojdziemy do wprawy - pies jest zmęczony! Wychodzimy zostawiając psa z czymś co znów go zajmuje i po tym wszystkim on po prostu musi odpocząć.. czyli idzie spać. Ale zaczynamy od krótkich czasów samodzielnego zostawania i wydłużamy go stopniowo. |